Wiersze Andreja Chadanowicza

ANDREJ CHADANOWICZ

List do byłego

Piszą do Ciebie wściekle. To wiersze, to proza:
zapewniony masz w piekle etat Dziadka Mroza.
Pod złym łacińskim mianem wmarznięty w lodowiec
z workiem listów – na każdy z Inferna odpowiedz.

…Psycholog zapyta:
W życiu długim i nudnym jak tyś sobie radził,
nielubiany, żeś niemal w śpiączkę nas wprowadził?
Europa praw i swobód krajowi użyczy.
Babcia Śnieżka ułoży te listy, policzy.

Rok szósty – w namiotowym miasteczku na Placu;
dziesiąty – o więzieniu; o „lumpach” w pałacu –
siedemnasty. Na Gwiazdkę pamiętasz granaty
i rozpacz pod choinkę? Przed iloma laty?

„Czy tata jeszcze wróci?” – mały pyta dziadka.
„Wypuść córkę, łajdaku!” – przeklina cię matka.
Gdy czytać takie listy, mróz aż dech zapiera:
rok w rok na naszych oczach ginie ktoś, umiera.

Abchazja, Krym i Donbas – życzliwiej, lecz w biedzie
nie pomogą, bo piszą o krwawym sąsiedzie.
Dojdą cię w piekle listy – wiek który? rok który? –
do więźniów politycznych: starczy ci lektury!

Lata dziewięćdziesiąte ślą jajczarskie memy,
a rok dwudziesty: „Nie strasz! My się nie cofniemy.
Boimy się, a jednak idziemy na ZOMO,
bo jest coś ważniejszego od strachu – wiadomo”.

Czujesz węchem, że pora wiać, ojcze narodu.
Dosyć nam własnych ojców, więc, uważasz, chodu!
Na bezrobocie nigdy za późno. Od święta
jako Dziadek Mróz nawet ucieszysz wnuczęta.

11–12 sierpnia 2020


U brzegu Wolności

Lato u brzegu Wolności. Po słońca pasemku
widać, że dzień już niebawem. A Wolność umyka
z garści ziemskiego patrolu, wciąż jeszcze po ciemku.
Fala wymyka się z rzeki odblaskiem promyka.

Fala umacnia się, rośnie – aż świat odmłodnieje,
młody – i starszy nie łyka już łez po kryjomu,
słońce nad miastem się wzbija i budzi nadzieję,
budzi się dzień i wygania strach z głowy i z domu.

Z domu za próg, na podwórze, z podwórza pogłoska
biegnie na skwer, na ulicę, na plac, żeby nawet najbardziej
serca do dziś zatwardziałe zmiękczyła beztroska,
prawda się tylko w nich wszystkich utwierdzi, utwardzi.

Słońce zaświeci dla wszystkich, nikogo nie minie,
wszystkich, jak są, przeistoczy, do życia obudzi –
aż w bohatera się fagas wczorajszy rozwinie,
ludzie narodem się staną, a naród też wyjdzie na ludzi.

Święta bądź pamięć poległych, niech świeci ze słońcem –
smużką słoneczną, pasemkiem krwi palącego się ściegu.
Głos, który nam odebrano, powraca dziś głosów tysiącem.
Lato u brzegu Wolności. Płyńmy – od brzegu do brzegu.

15 sierpnia 2020

Przełożył Adam Pomorski